Mija 81 lat od morderstwa 45 dzieci żydowskich na cmentarzu żydowskim na Pakoszu w Kielcach. Obchody upamiętniające tragedię odbyły się przy grobie ofiar z udziałem młodzieży oraz władz miasta, które reprezentował zastępca prezydenta Kielc, Bartłomiej Zapała.
- Ta rocznica należy do tych najbardziej smutnych, tragicznych i najtrudniejszych do zrozumienia. Ktoś podjął decyzję o zamordowaniu tych, którzy są najsłabsi, którzy w żaden sposób nie mogli się bronić. Ale też, którzy w żaden sposób nie byli zagrożeniem – mówił podczas uroczystości wiceprezydent Zapała.
W uroczystości zorganizowanej przez Stowarzyszenie im. Jana Karskiego w Kielcach udział wzięli m.in. uczniowie VI Liceum Ogólnokształcącego im. Juliusza Słowackiego i Szkoły Podstawowej nr 34 oraz przedstawiciele Młodzieżowej Rady Miasta. Podobnie jak w latach ubiegłych na mogile dzieci ułożone zostały zabawki.
- Te dzieci nie miały dzieciństwa, odebrano im je w sposób brutalny. Te zabawki mają ważne, symboliczne znaczenie – tłumaczy Andrzej Białek, członek zarządu stowarzyszenia.
Mordu na 45 dzieciach żydowskich Niemcy dokonali niecały rok po zagładzie getta kieleckiego, po którym w Kielcach została nieliczna grupa Żydów, którą wykorzystywano do porządkowania terenu po getcie i w obozach pracy. 23 maja 1943 na placu apelowym obozu pomiędzy ulicą Jasną a Stolarską odebrano dzieci rodzicom i zamknięto razem w drewnianym baraku. 45 dzieci, z których najstarsze miało 13 lat, a najmłodsze 15 miesięcy, Niemcy wywieźli na cmentarz żydowski i tam rozstrzelali. Uratowało się jedynie kilkoro, które ukryły się na strychu baraku.